Korespondencja dwóch świetnych pisarzy jest cennym dokumentem nie tylko intelektualnej przyjaźni. Jest dokumentem epoki w całym jej nieposkładaniu: wielkość towarzyszy głupstwu, intelektualna błyskotliwość – absurdom codzienności, osobiste wyznania – nieuniknionym przemilczeniom, którym patronują czujne służby specjalne.
Korespondencja Stanisława Lema i Sławomira Mrożka jest dla czytelnika niezwykłym przeżyciem. Spotykają się tu dwie wybitne i niepodobne do siebie osobowości pisarskie. Obaj nie zamierzają poddać się sugestiom partnera a kontakt poprzez listy wzbogaca w nich autosugestię. Listy są wielostronicowe, wypracowane pod względem literackim.
Tematów proszących się o satyrę i językową groteskę było wokół wiele. Uciążliwości życia w PRL-u: cenzura, głupota i zła wola władz, braki na rynku, trudności z paszportami i uzyskiwaniem obcej waluty. Absurdy życia w komunistycznym kraju nie stanowiły głównego tematu.
Do autorefleksji na tematy egzystencjalne i literackie bardziej skłonny był Mrożek. Może dlatego, że Lem nie był w swoich listach zbyt kurtuazyjny, przesyłane mu nowe utwory Mrożka oceniał krytycznie, z kolei ten nie miał w zwyczaju się obrażać. Czasem przyznawał bez żenady, że dzieła swego zbytnio nie ceni.
Poszukiwanie partnerów rozmowy jest jednym z ważniejszych tematów korespondencji. Z początku obaj rozmówcy mają kłopot z postacią młodego pisarza Ireneusza Iredyńskiego, który ze swą skłonnością do pijackich awantur, staje się dla nich głównym antagonistą. Dobierają się też do skóry Andrzejowi Kijowskiemu. Postacie krytyków i pisarzy, których cenią i których są skłonni pytać o zdanie na temat literatury to sąsiad Lema z ulicy Narwik na krakowskim osiedlu Kliny, wybitny krytyk literacki Jan Błoński oraz Jan Józef Szczepański: pisarz, eseista i scenarzysta filmowy (w czasach pierwszej „Solidarności” ostatni prezes Związku Literatów Polskich).
Lem, Mrożek, Błoński i Szczepański stanowią w tym czasie ważną, choć nieoficjalną „grupę opiniotwórczą”, nad którą unosi się jeszcze jeden mityczny autorytet i wzór – Gombrowicz.
Mocnym akcentem zamykającym tom korespondencji Mrożka z Lemem jest nawiązanie do listu otwartego Mrożka, publikowanego w „Le Monde” i w paryskiej „Kulturze”, protestującego przeciw interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji.
Gdyby dzisiaj określać to, co dominuje w korespondencji Mrożka z Lemem, musielibyśmy chyba się zgodzić, że są to nieporozumienia dotyczące wzajemnej oceny pisanych w tamtych latach utworów. Lem miał do Tanga pretensje natury formalnej, ganił je za rzekome pęknięcie konstrukcyjne pod koniec dramatu. Jego zdaniem autor interesująco zaczynał , ale sztukę pod koniec zepsuł. Można sądzić, że dopiero owo pęknięcie uruchamia w sztuce problematykę polityczną, ujawnia rolę „chama” w historii najnowszej. A Mrożek? Summie technologiae poświęcił obszerne rozważania. Uważał, za fundamentalny brak tej książki pominięcie przez Lema w jego rozważaniach o technologiach przyszłości perspektywy ludzkiej jednostki.

Jerzy Jastrzębski